Geoblog.pl    agasmialek    Podróże    Mentalny Grossglockner    Izba zimowa Stüdlhütte
Zwiń mapę
2009
11
cze

Izba zimowa Stüdlhütte

 
Austria
Austria, Stüdlhütte
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 639 km
 
Na parkingu w Kalls byliśmy już o 6.00. Przepak, gotowanie, drzemka kierowcy – to zajęło chwilę, toteż dopiero koło 9.00 wystartowaliśmy szlakiem w górę, porzucając auto na 2 dni na parkingu (parking bezpłatny). Pierwsza krótka przerwa w Lucknerhütte (2241 m). Do tego miejsca dochodzi się praktycznie drogą jezdną, która powyżej schroniska zamienia się ścieżkę. Po drodze spotykaliśmy klasyczne okazy przyrody tyrolskiej oraz ciekawskie świstaki i stadko kozic. Im wyżej tym okazów było mniej, za to coraz częściej trawersowaliśmy zalegające jęzory śniegu, którego przybywało wraz z wysokością.
Do Stüdlhütte dotarliśmy stosunkowo wcześnie –w okolicach południa byliśmy już na miejscu. Zastanawialiśmy się chwilę czy nie iść wyżej do schroniska Erzherzog-Johann-Hütte (3450 m), jednak wątpliwości rozwiała kwestia aklimatyzacji, zmęczenie i psująca się pogoda. Doświadczenia wyniesione z Himalajów podpowiadało, że z wysokością nie należy szarżować - 2800 m będzie wystarczające na pierwszy nocleg. Poza tym właśnie zaczynało padać, co ostatecznie przesądziło sprawę. Staliśmy się zatem pierwszymi tego dnia lokatorami gościnnej izby zimowej Stüdlhütte. W kuchni zastaliśmy jeszcze nie wygaszony piec, który C2 na nowo rozpalił. Ogień szybko się rozhulał, zalewając izbę kuchenną przyjemnym ciepłem a my, po całonocnej jeździe i paru godzinkach podchodzenia, zapadliśmy na drewnianych ławach w ponadgodzinną drzemkę.

Około 14.00 zaczęły się schodzić kolejne grupy zamierzające nazajutrz szturmować Grossa. Ze względu na trwający długi weekend byli to w dużej mierze Polacy (5 grup Polskich i 2 austriacko - niemieckie). Szybko zrobiło się swojsko. Aby nie spędzić reszty dnia, na jakże miłych pogaduchach, wyżerce i odpoczynku, podjęliśmy decyzję o wyjściu na wycieczkę aklimatyzacyjno - rekonesansową. Było mi to bardzo na rękę, bo od jakiegoś czasu czułam nieprzyjemne pulsowanie w okolicach skroni - wysokość, niedospanie, duchota w domku - wszystko naraz wychodziło bólem głowy. Może po spacerze mi przejdzie..

Wykorzystując okno pogodowe, podeszliśmy z Robertem i C2 na lekko do lodowca Tellschnitzkees (ok. 3000 m). Ponieważ już powoli szarzało, próby wypatrzenia ścieżki po drugiej jego stronie spełzły na niczym, ale przynajmniej wiedzieliśmy gdzie się kierować, jakby przez noc zasypało ją całkowicie. Przygotowanie terenowe zaliczone.
Pozostało nam jeszcze tylko przygotowanie logistyczne. Około 2h spędziliśmy na doprowadzaniu plecaków do stanu maksymalnej gotowości, tak by móc wyruszyć nazajutrz zaraz po zjedzeniu śniadania.

Przy okazji niestety wdaję się w bezskuteczną dyskusję z młodszym z braci. Nie trzeba być bardzo doświadczonym turystą, żeby wiedzieć, że w góry idąc, powinno się zabrać trochę „zapasu” na wszelki wypadek. Termos z ciepłą herbatą, apteczka, ciuch na zmianę, to nie kaprysy targane dla widzimisię, tylko bety, które w najlepszym przypadku się przejdą tam i powrotem, ale w najgorszym, mogą (za przeproszeniem) uratować dupę.. Zapas waży swoje, na tej wysokości zwłaszcza. Najrozsądniej byłoby podzielić obciążeniem po równo. Tymczasem, C1, mimo najlepszej z nas kondycji, postanawia iść na lekko. Co mu potrzebne weźmie na siebie, resztę wpakuje na plecy bratu (na którego formie, niestety, piętno mocno odcisnęły fajki i piwo), o woli odciążenia kogokolwiek z części wspólnej nawet nie myśląc. Argumenty, namowy, sugestie napotykają na mur zdziwienia. Plecak - po co? A zatem nazajutrz, atakując Grossa – gdy dźwigać będzie najciężej, trudności największe, a co za tym idzie ryzyko, że coś pójdzie nie tak również wzrośnie - C1 pójdzie na luzaka, a my w trójkę będziemy robić za muły. :] … …
W końcu macham na to ręką - wolę być mułem z plecakiem niż osłem bez.

Spać idziemy koło 22h. Głowa niestety nadal boli..

***
SCHRONISKA - INFO PRAKTYCZNE:

Lucknerhütte – schronisko na wys. 2241 m, od parkingu ok. 45 min podejścia.
Czynny w sezonie: od czerwca do października.
Pokoje 2-os, lub wieloosobowe (sale z materacami), restauracja, prysznice, WC.
Koszt noclegu: 13EUR (w sali zbiorowej)
Dobra, pożywna gulashensuppe za ok 9EUR, oraz rewelacyjny apffelstrudel - który na talerzu, wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciu w menu. :) :) :)
http://www.dav-huettensuche.de/index.php?pagedef=search&huetten_name=Lucknerh%FCtte&huetten_id=

Stüdlhütte – schronisko na wys. 2804m
Czynny tylko w sezonie: 15.–17 i 21.–24. maj, później od lipca do października.
W tym okresie - pełny serwis: gastronomia, pokoje, łazienki etc.
Koszt noclegu: 18EUR, dla posiadaczy DAV i innych Alpeverein 50% zniżki.
Poza sezonem:
Całoroczna izba zimowa: drewniany domek na ok. 30 os. Na dole kuchnia z piecem do grzania wody, przedsionek i toaleta. Piętro – całe w materacach, wyposażone w koce i poduchy. Bardzo przyzwoite warunki. Opłata do skrzynki – 10 EUR (lub 7EUR ze zniżką) – jednak mało, kto faktycznie tę kasę zostawia. Schronisko funkcjonuje na zasadzie dobrych praktyk: przyniosłeś śmieci, to je zabierz, jak ci czegoś zbywa – zostaw dla innych, zużyłeś drewno – narąb dla następnych. Proste, ułatwiające życie zasady, możliwe do przestrzegania chyba tylko w Austrii. Niestety niechlubny ślad po polakach dał się spostrzec zaraz po wejściu – pozostawione śmieci z przewagą puszek rodzimego żywca i wiśniówki..
Więcej info o Stüdl’u:
http://www.alpenverein-muenchen-oberland.de/huetten__wege/bewirtschaftete_huetten/uebersicht/stuedlhuette
http://www.erzherzog-joh ann-huette.at/
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
agasmialek
foka wędrowniczka
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 12 komentarzy12 616 zdjęć616 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
10.06.2009 - 14.06.2009
 
 
18.10.2008 - 10.11.2008