Geoblog.pl    agasmialek    Podróże    ALL EXCLUSIVE NEPAL TRIP    DELHI'jski szok
Zwiń mapę
2008
19
paź

DELHI'jski szok

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5488 km
 
Pierwsze wrażenie straszne. Przeraźliwy smog, mnóstwo pyłu w powietrzu, bród, fetor, hałas, tłoczno i biednie. Wszędzie – tabunami - zaczepiają Cię „lokalsi”, przekrzykują się, czegoś od Ciebie chcą. Natrętni jak muchy. Dużo mundurowych na ulicach. Przy drogach leżą przykryte ciała a spod koców wystają bose stopy.. stare, młode.. tylko kto ich tam wie, czy tylko śpią czy już pomarli.. kto to sprawdza? Uliczka, na której mamy szukać hotelu przypomina rynsztok: błoto, śmierdząca breja spływa wzdłuż budynków, środkiem łażą utytłane błotem i własnymi odchodami wychudłe święte krowy, rikszarze trąbią. Co chwilę ktoś nas zaczepia: „Looking for a nice hotel? Come I’ll show you” i wciska swoją wizytówkę. Jak nie chcemy skorzystać, to zabiera ją z powrotem.. Masakra jakaś – przecież w niedzielę o 7.00 rano wszyscy powinni spać!

W pierwszej kolejności musimy kupić bilety na pociąg do Gorakhpur. Na dworcu jest specjalne biuro dla obcokrajowców otwarte od 8.30, ale wszędzie pełno naciągaczy, którzy próbują nas przekonać, że można je kupić tylko u nich. Przeczekujemy do otwarcia. Ja najchętniej kupiłabym bilety już na dzisiejszy wieczór. Uciekać, uciekać, uciekać! Od przyjazdu minę mam bardzo nietęgą. Nie byłam przygotowana na taki przeskok cywilizacyjny. Najchętniej już bym wyjechała z tego brudu i zgiełku w góry... Będę się musiała przemóc. Bilety kupujemy na następny dzień na 19.50.

Po zakupie biletów daliśmy się zaprowadzić przez jednego z ulicznych menagerów do hotelu (Na wizytówce każdy Hindus ma podkreślone wysokie stanowisko: sami menagerowie, kierownicy, dyrektorzy. Wręczają je z dumą, podkreślając: „It’s me! Do you now me, my friend?” /„To ja! Słyszałeś o mnie, Przyjacielu?”/).
Pokój hotelowy jest klasy lux, co odznacza się tym, że jest różowy i miejscami ma złocenia. Są też - choć nie działają - klimatyzacja, telewizor i kontakty. Reszta przyzwoita: łóżka są, łazienka jest, zamki w drzwiach też. Ulgę przynosi działający wentylator sufitowy typu wiatrak. Jako wyposażenie dodatkowe mamy w pokoju: karalucha i myszkę. Karaluch został przez dzielnych chłopców unieszkodliwiony, a myszka uciekła kontaktami - pewnie dlatego nie działają. Hotel dysponuje Roof restaurant’em, czyli restauracją na dachowym tarasie, ale aktualnie ktoś tam pomieszkuje, więc posilać się będziemy na mieście.

Śniadanie jemy w pobliskim Roof Restaurant Everest. Kończy się godzinną drzemką przy stole, ale najwyraźniej nikomu z obecnych to nie przeszkadza. Zregenerowani zbieramy się na zwiedzanie. Wynajęcie taksówki na cały dzień, po dobrym targowaniu, kosztuje grosze.
Zwiedzamy:

- INDIA GATE – obiekt w formie łuku tryumfalnego, zbudowany ku czci 90 tys. żołnierzy indyjskich poległych w I WS. Mnóstwo dzieciaków, chodzą za nami i chcą żeby im robić zdjęcia.
- BAHAI HOUSE OF WORSHIP (LOTUS TEMPLE) – świątynia w kształcie kwiatu lotosu. Od 1986 roku, w którym została ukończona, służy pielgrzymom wyznającym różne religie jako miejsce modlitwy i medytacji. Wchodzimy do niej przez przepiękne ogrody. Wstęp do środka jest bezpłatny, ale możliwy dopiero po złożeniu butów w depozycie. I to jest fajne: niezależnie od tego, kim jesteś, na równi z innymi masz okazać szacunek wierze i tradycji. Poza tym – miło chodzić bosymi stopami po rozgrzanych słońcem kamieniach. (W Krakowie tego nie uświadczę.)
- HUMAYUN’S TUMB – duży kompleks świątyń i otaczających je ogrodów zbudowany przez Haji Begom. Idealne miejsce do odpoczynku po brudnym i głośnym New Delhi.
-AKSHARDHAM TEMPLE – potężny kompleks, którego budowę rozpoczęto zaledwie w 2005 roku. Jest podobno trzecim takim obiektem na świecie po Chicago i Atlancie hołdującym hinduskim bogom. Monumentalna świątynia o perfekcyjnym wykończeniu, całość wykonana z różowego piaskowca i białego marmuru. W głowie się nie mieści, ile pracy musiało kosztować wykonanie wszystkich tych filigranowych rzeźb i zdobień. Zwiedzanie o zachodzie słońca dodaje uroku. Niestety zwiedzamy na szybko, bo jesteśmy podzieleni na 2 grupy (do świątyni nie można wnieść aparatów ani komórek - na wejściu jest szczegółowa kontrola osobista - dlatego po kolei pilnujemy sobie betów).

Wieczorny spacer w okolicach hotelu pozwala trochę oswoić New Delhi. Po zmierzchu dzielnica trochę zyskuje - zanika wrażenie brudu, a do hałasu chyba już przywykliśmy. Zaczynają zachwycać rozświetlone neonami i lampionami uliczki, kolorowe stragany z egzotycznymi owocami, warzywami, przyprawami. Przy stoiskach z biżuterią zbierają się kolorowe jak motyle kobiety i wybierają świecidełka. Urzekają zapachy kadzidełek. Sok ze świeżych owoców wyciskany przez ulicznego sprzedawcę smakuje niepowtarzalnie. Śmieszą nas natomiast wystawione na ulice bramki do wykrywania metali. Drewniane i nie podłączone do niczego - a jednak aby dostać się na niektóre ulice, trzeba przez nie przejść pod czujnym wzrokiem mundurowych. W wielu miejscach - choćby w restauracjach, sklepach i hotelach - na ścianach wiszą ręczne wykrywacze metali. Ciekawe - metoda na porządek, czy po prostu – iluzja policyjnego miasta?

Wieczór kończymy bardzo przyjemnie: kolacja na kolejnym roof restaurancie - Club India Cafe. Bardzo przyzwoite jedzenie, obsługa i oczywiście wszechobecny Bollywood sączący się z telewizora. Ale nade wszystko: abrakadabra - zamawiasz cappuccino - dostajesz piwo . :D :D :D

OSKAR DNIA dla: Roberta, który drogą kupna uzupełnia stan bielizny osobistej o naprawdę wypaśne slipy Reeboka (i chyba nawet oryginalne), po czym wrzuca je przez otwór wentylacyjny do pokoju. Pech chce, że otwór okazuje się nie mieć połączenia z pokojem – nowiutkie slipy pozostają w prezencie dla przyszłych serwisantów szybu wentylacyjnego. A my mamy z Roberta ubaw na potęgę. ;) ;) ;)

Bonus do Oskara: PODKŁAD MUZYCZNY bardzo specjalny...
http://pl.youtube.com/watch?v=DpHdx_Qglrc
:D :D :D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
agasmialek
foka wędrowniczka
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 12 komentarzy12 616 zdjęć616 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
10.06.2009 - 14.06.2009
 
 
18.10.2008 - 10.11.2008