Geoblog.pl    agasmialek    Podróże    ALL EXCLUSIVE NEPAL TRIP    DELHI - lotnisko i pierwsze starcie
Zwiń mapę
2008
19
paź

DELHI - lotnisko i pierwsze starcie

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5488 km
 
Drugi dzień wyjazdu. Trochę nie chce się wierzyć, że dopiero drugi, bo już tyle się zdążyło podziać. Podróż: przyjęcie i nocleg u Dany – kuzynki Wojtka. Krótkie spanie i długie przeloty. Wysiedzieliśmy siedzenia w kilku samolotach, spróbowaliśmy żarcia z różnych cateringów. Spanie na lotniskach..
Wreszcie dotarliśmy do Delhi. Sala przylotów była ostatnim przyczółkiem cywilizacji, do której przyzwyczajony jest każdy europejczyk i którą przyjmuje za normę. Cywilizacja jest łatwa, prosta i przyjemna. Oczywista i naturalna - głównie dlatego, że do niej przywykliśmy. Indie nas zaskoczyły - nawet nie zdążyliśmy dobrze wyjść z lotniska, jak wchłonęły nas swoim gwarem i kolorytem. Zostaliśmy upolowani natychmiast.
Na widok białego człowieka każdy tutaj próbuje stać się pomocny i przyjazny. Hindusi najpierw pytają o samopoczucie i płynnie wchodzą w rozmowę, która zazwyczaj - choć nie zawsze - ma być początkiem owocnej transakcji.
Nasz pierwszy nowy przyjaciel był taksówkarzem. Wypatrzył nas, złowił, i załatwił „good price” transport do New Delhi. I tak zostaliśmy wystawieni na pierwszą próbę tego wyjazdu (i uroki lokalnego kolorytu).
W mieście drogi okazały zaskakująco się szerokie – nawet i czteropasmówki. Ruch jest ogromny, a przepisy w zasadzie nie istnieją. Wszyscy jadą, jak chcą – wyprzedzając na trzeciego, czwartego – nieważne czy poboczem, czy pasem pod prąd. Pierwszeństwo ma ten, kto głośniej trąbi. Na ulicach mieszanka wszystkiego: taksówki (łatwo rozpoznawalne, czarno-zielone z żółtym dachem), tuk tuk-i (wąskie minibusy Suzuki), osobówki, ciężarówki i zawsze przepełnione autobusy. Pomiędzy nich wciskają się rikszarze (o napędzie motorowym lub nożnym), motocykliści i rowerzyści. Do tego dodać trzeba pieszych, którzy próbują czasem przekroczyć tą rwącą rzekę aut. Wpadają na drogę i kluczą między pędzącymi pojazdami stając się doskonałym celem do otrąbienia. Piski opon, hamowania, omijania i - ku naszemu zdziwieniu - uchodzili z życiem na drugą stronę…
Nasz kierowca, najpierw sprawiał wrażenie dynamicznego – gdy głośnym trąbieniem i pokrzykiwaniem szybko przebijał się przed tych spokojniejszych, potem szalonego – gdy na pełnym gazie wbijał się w nie istniejące dla nas odstępy między autami, wreszcie na kamikadze - gdy kilka razy wyprzedzaliśmy pod prąd jadąc na czoło z autami z naprzeciwka, oczywiście z jeszcze głośniejszym trąbieniem i pokrzykiwaniem. Piesi, rowerzyści, rikszarze pierzchali w popłochu, a my mało nie pomarliśmy ze strachu, tłumiąc pod nosem – lub puszczając w eter - siarczyste przekleństwa. Przestaliśmy zadawać pytania, gdy mijając patrol policji splunął i powiedział coś o więzieniu – nie do końca było jasne czy siedział już za jazdę dwa razy, czy że dopiero zamierza pójść siedzieć..

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
agasmialek
foka wędrowniczka
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 12 komentarzy12 616 zdjęć616 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
10.06.2009 - 14.06.2009
 
 
18.10.2008 - 10.11.2008