Z warszawskiego lotniska Okęcie wylatujemy ok. 11.00 pożegnani przez Ziółko (w roli reprezentantki sponsora) oraz Danę - kuzynkę Wojtka, u której nocowaliśmy goszcząc w Wawie.
Trochę formaliny:
"Celem wprawy jest Annapurna Circuit, 300 kilometrowa trasa biegnąca wokół masywu Annapurny. Trasa okrąża Annapurna Himal, w tym Annapurnę I, dziesiąty pod względem wysokości szczyt Ziemi, prowadząc od bujnie zielonych lasów kotlin Pokhary po surowe, górskie krajobrazy na przełęczy Thorung La.
Szlak trekkingu wiedzie przez teren o wielkiej różnorodności przyrodniczej, wznosząc się od strefy lasów zwrotnikowych, poprzez wszystkie piętra roślinne Himalajów, aż po granicę wiecznego śniegu."
Wyruszamy w składzie: Wojtek (Wojo) M., Robert (Robodobosz) D., Hubert N. oraz ja :) Foka. :) W Delhi mamy się spotkać z Tomkiem C. Miała jechać też Kasia – dziewczyna Roberta – ale w ostatnim momencie pilne sprawy zatrzymały ją w Krakowie. /Szkoda, byłaby normalna dziołcha do pogadania, a tak: jak ja wytrzymam 3 tygodnie z 4-ma facetami? No trudno. Najpierw ich trochę poustawiam, a potem już mnie będą nosić na rękach. Cóż zrobić. Hihi.:)/
A póki co... LETIMY!
Zapnijcie pasy – raczej nie będzie normalnie!