Geoblog.pl    agasmialek    Podróże    ALL EXCLUSIVE NEPAL TRIP    DELHI - drugi dzień, druga szansa :)
Zwiń mapę
2008
20
paź

DELHI - drugi dzień, druga szansa :)

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5488 km
 
W ciągu dnia zwiedzamy :
RED FORT – dojeżdżamy tym razem rikszą motorową. Mieliśmy pecha, bo, jak się okazało, w poniedziałki fort jest zamknięty. Oglądnęliśmy tylko przez zasieki z zewnątrz. Trudno – będzie na następny raz.
JAMA MASJID – największy meczet w Indiach. Wejście do świątyni bez butów, a aparaty foto - odpłatnie. Turyści, którzy nie są odpowiednio ubrani, np. mają odsłonięte nogi, muszą wypożyczyć strój przy północnej bramie. Tak się stało i w moim przypadku: dostałam śliczne, różowe sari dla laików. Dziedziniec meczetu mieści 25 tys. osób. Warto wejść na południowy minaret, skąd można podziwiać Czerwony Fort i całe Old i New Delhi. To jest sektor, gdzie kobiety wchodzą koniecznie w męskim towarzystwie – ale (Moi Drodzy Koledzy!) nie ze względu na ich niższy status społeczny, lecz (wg Onetu): gdyż słyszy się o przypadkach molestowania. :) Faktycznie – miejscami mijanki na schodach są wąskie a ciemne.
CHANDI CHOWK – spontanicznie wędrujemy ciasnymi uliczkami dzielnicy, by wreszcie zejść do metra. Metro jest jakby z innej bajki: Na wejściu znów bramki do wykrywania metali i rewizja osobista. A dalej inny świat: czysto, spokojnie, klimatyzacja i mało ludzi. Jak w Europie!
CONNAUGHT PLACE – okazuje się być równie europejskim rondem z okrągłym ogrodem po środku. Wokół mnóstwo kafejek, sklepów, nawet pasaży handlowych (Z rewizją osobistą na wejściu! Wojtkowi kazali włączyć aparat, żeby sprawdzić, czy to aby na pewno aparat). Mc Donald’s, Pizza Hut, Subway... Zupełnie inny obraz Delhi. Nie zostajemy tam długo.

Przed powrotem zostawiam na chwilę chłopaków i podchodzę do brukowego straganiku z biżuterią. Oglądam bransoletki na nogi i trochę dla wprawy targuję się ze sprzedawczynią o cenę jednej z nich. Utargowane. Próbuje mi wcisnąć drugą taką samą, ale dwie wychodzą za drogo. Za pół ceny wezmę – ale nie, dziewczyna nie ustępuje. W międzyczasie podeszli do nas moi towarzysze i przyglądają się negocjacjom. Zamieniam z nimi dwa słowa po polsku, po czym komentuję już po angielsku, że „moi mężczyźni” nie pozwalają mi wydać tylu pieniędzy na biżuterię. Skutkuje natychmiast. Dziewczyna patrzy na mnie z oczywistym zrozumieniem i obniża cenę obu jeszcze o połowę. To się nazywa: kulturowo uwarunkowany argument w negocjacjach handlowych. ;) ;) :)

Pośpiesznie wracamy do New Delhi, odbieramy bagaże z hotelowego depozytu i pędzimy na pociąg. Przed nami całonocna jazda do Gorakhpur.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (37)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
agasmialek
foka wędrowniczka
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 43 wpisy43 12 komentarzy12 616 zdjęć616 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
10.06.2009 - 14.06.2009
 
 
18.10.2008 - 10.11.2008